niedziela, 8 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 6

    Siedziałam w Nando's razem z Niną dość długo rozmawiając właściwie o niczym. Gdy spojrzałam na zegarek było już po 18. Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam na przestanek. Na szczęście nie musiałam długo czekać na autobus. Gdy znalazłam się w domu, krzyknęłam że już jestem i szybko udałam się do swojego pokoju. Wyjęłam walizkę, otworzyłam szafę i zaczęłam się pakować. Zbytnio nie chciało mi się tego robić więc po prostu wrzuciłam do walizki jakieś ciuchy. Gdy skończyłam wzięłam prysznic i poszłam spać.
    Jak ja tego nie cierpię. Siostra postanowiła mnie obudzić jednym z jej specjalnych sposobów. Tym razem wybrała wiadro z zimną wodą. A podobno to ja jestem ta młodsza. Spojrzałam na zegarek była 8 czyli że za godzinę miała tu być Nina. "Przynajmniej poranny prysznic mam już z głowy" pomyślałam i poszłam się wysuszyć, oraz przebrać. Jak to ja nie umiem się pośpieszyć więc w biegu dopakowywałam różne rzeczy do walizki i jednocześnie jadłam śniadanie. Jak widać ten widok rozśmieszał moją siostrę, która za miast mi pomóc stała na środku mojego pokoju i się śmiała. Gdy wszystko już było gotowe, włącznie ze mną, przyjechała Nina. Już razem, a nie osobno, pojechałyśmy na lotnisko, gdzie udałyśmy się na odprawię. Na szczęście minęła szybko i bezproblemowo.
    Na reszcie w samolocie, pomyślałam siadając na swoim miejscu. Na nieszczęście nie miałam koło siebie Niny. Niestety nie mogłyśmy siedzieć obok siebie. Dzieliły nas dwa rzędy. Gdy się odwróciłam żeby spojrzeć na nią doszłam do wniosku że to ja jestem dziś tą szczęściarą. Jeszcze nawet nie wystartowaliśmy, a na jej ramieniu spoczywała głowa jakiegoś śpiącego i za razem śliniącego się faceta. Dziewczyna spojrzała na mnie błagalnie, ale ja tylko pokiwałam głową na znak że się z nią nie zamienię. Koło mnie za to siedziała jakaś staruszka, która wyjęła z torebki różaniec i zaczęła się modlić. Wow, widać że ta kobieta nie lubi latać samolotami. Mijały minuty, a nasz samolot nadal się nie ruszył. Co raz bardziej byłam zniecierpliwiona, więc przy najbliższej okazji zaczepiłam przechodzącą stewardesę.
    - Przepraszam, czemu nie startujemy ?
    - Czekamy na jeszcze jedna osobę. - odpowiedziała i ruszyła dalej przed siebie.
    "Pewnie jakaś diva, musiała sobie nałożyć makijaż na ryj" pomyślałam. Oparłam się i wzięłam do ręki jedno z czasopism, które sobie przyszykowałam. Zdążyłam tylko otworzyć gazetę, gdy do moich uszu dobiegł głos stewardesy.
    - Proszę o zapięcie pasów, za raz startujemy. - powiedziała przez mikrofon ze sztuczną słodkością.
    Z ciekawości podniosłam głowę żeby zobaczyć kto był tak bezczelny żeby się spóźnić i wszystko spowolnić.
    - Kurwa - wyszeptałam gdy zobaczyłam kto to jest.
    Między siedzeniami przeciskał się już dobrze mi znany blondyn. Szybko zasłoniłam się gazetą żeby mnie nie rozpoznał. Na szczęście zadziałało, bo minął mnie obojętnie.  

2 komentarze: