poniedziałek, 23 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 8

    Minęły już dwa dni naszego pobytu w Hiszpanii. Jest cudownie. Cały czas panuje upał, który tak uwielbiam, a nie mogę się nim cieszyć w Anglii. Właśnie byłam z Niną nad basenem. Rozkoszowałyśmy się otulającym nas ciepłem leżąc i opalając się na leżakach. Najbardziej cieszyłam się chyba z tego że już więcej nie spotkałam Nialla. Tego tylko mi brakowała żeby zadawać się z jakimś rozwydrzonym lalusiem z boysbandu. Mam  Mika i to mi wystarcza. Niestety od naszej ostatniej sprzeczki nie odzywaliśmy się do siebie, za to telefony od Jaka nie mają końca. Co chwilę wydzwania sprawdzić czy jeszcze żyję, jest gorszy niż moja siostra i rodzice.
    - Nie chciałbyś przejść się do baru ? - przerwała moje rozmyślenia Nina.
    - Ok.
    "W sumie trochę ruchu mi nie zaszkodzi" pomyślałam i ruszyłam do wyznaczonego celu. Usłyszałam jak ktoś gwizda i woła "hej mała". Gdy się odwróciłam żeby zobaczyć kto to, sprawy potoczyła się dość szybko. Ktoś rzucił we mnie piłką, a że szłam na brzegu basenu to do niego wpadłam. Szybko się wynurzyłam, wściekła na teko który rzucił piłką. Niestety do najwyższych nie należę, więc w basenie stałam na palcach, a i tak po nad lustrem wody miałam tylko głowę.
    - Nic ci nie jest ? - usłyszałam za sobą i szybko się odwróciłam. - Rzucałem do...
    - To ty ?! - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
    - Znowu się spotykamy w typowych jak dla nas okolicznościach. - uśmiechnął się Niall. - Może tym razem powiesz mi jak masz na imię ?
    - A czy to takie ważne ?
    - Mam wrażenie że jeszcze nie raz się spotkamy, więc chciałbym na przyszłość wiedzieć.
    - Ita ! - usłyszałam Ninę.
    Dziewczyna stała na brzegu basenu i się nam przyglądała.
    - Dzięki za info ! - odkrzyknął do niej blondyn.
    - Jakbyś chciał od niej numer to daj znać !
    - Będę o tym pamiętał.
    Dziewczyna następnie się oddaliła, a ja czułam jak wszystko we mnie wrze ze wściekłości na nią.
    - Ja jestem...
    - Nie musisz kończyć. Wiem kim jesteś. - powiedziałam zbyt ostro niż planowałam.
    - Zrobiłem coś nie tak ? - jego oczy posmutniały, aż zrobiło mi się go żal.
    "Nie !" pomyślałam "On zawsze dostaje to co chce, niech ci nie będzie go żal"
    - Nie ważna. - powiedziałam i zaczęłam zmierzać do drabinki żeby wyjść.
    Gdy już to uczyniłam, prze de mną ujrzałam uśmiechniętego Horana. Ten to jest jak rzep.
    - Może się spotkamy ?
    - Że co ?
    - Muszę ci jakoś wynagrodzić to że w ciebie rzuciłem. - powiedział idąc koło mnie w stronę leżaka.
    - Nie musisz.
    - Ale bym chciał.
    - Zawsze jesteś taki nachalny ? - zapytałam zbierając swoje rzeczy do torebki.
    - Jeśli nie chcesz to nie nalegam. - spojrzałam na niego i coś we mnie pękło.
    - Bądź o 18, pokój 669. Nie toleruję spóźnień. - przerzuciłam torebkę przez ramię i ruszyłam do wyjścia.
    - Do zobaczenia ! - usłyszałam jego wołanie za sobą i mimowolnie się uśmiechnęłam.

1 komentarz:

  1. Kolejny fajny rozdział! Coś się zaczyna rozkręcać między nimi :)
    Pozdrawiam i lecę do następnego!
    _____
    my-1d-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń